Pisarka Maja Wolny pod koniec października wybrała się do Rosji, by zebrać materiał do nowej książki. Niedawno opowiedziała, co dzieje się w tym kraju po ataku na Ukrainę. „Dziś lepiej nie przyznawać się w Rosji do polskiego paszportu” – podkreśliła.
Maja Wolny opowiedziała o swojej podróży do RosjiŹródło: Adobe Inventory, Facebook
Maja Wolny jest pisarką, która kilkukrotnie odwiedzała Rosję. Teraz wybrała się tam po raz pierwszy od wybuchu wojny w Ukrainie, tuż po tym, jak Władimir Putin ogłosił wojskową mobilizację. Kobieta zdecydowała się na podróż, żeby zebrać materiał do swojej kolejnej książki pt. „Pociąg do imperium”.
„Dziś lepiej nie przyznawać się w Rosji do polskiego paszportu”
Pisarka opowiedziała w rozmowie z Onetem, jak traktowali ją Rosjanie. Wolny podkreśliła, że podczas poprzednich podróży miała doświadczenie dobrych spotkań z mieszkańcami Rosji. Tak było szczególnie na północy kraju, ponieważ pamięć o zesłańcach na Syberię, którzy robili wiele dobrego dla lokalnych społeczności, była tam wciąż żywa.
„Niestety to się radykalnie zmieniło. Nie chcę demonizować, mówiąc, że wszyscy Rosjanie są podli i przewrotni, bo nadal mam dobre kontakty z osobami, które nie widzą we mnie natowskiego szpiega. Prawda jest jednak taka, że dziś lepiej nie przyznawać się w Rosji do polskiego paszportu” – stwierdziła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
„Dramatyczna sytuacja Rosji”. Amerykanie potwierdzają
Ponieważ mąż pisarki jest Belgiem, ona sama ma podwójne obywatelstwo i belgijski paszport. Za każdym razem mówiła więc, że pochodzi z Belgii. „Kilka razy przyznałam się, że jestem z Polski i później tego gorzko żałowałam” – wyznała w rozmowie z Onetem.
„W propagandzie rosyjskiej Polska jest przedstawiana jako kraj wrogi, zdradziecki, w którym panuje wielka nienawiść do Rosjan. Gdy przyznawałam się, że jestem Polką, słyszałam docinki, nieprzyjemne komentarze, a nawet złośliwe pogróżki. Rosjanie powtarzali wtedy, że zamarzniemy zimą, że jesteśmy głupi, że stoimy po niewłaściwej stronie i że zdradzamy brać słowiańską. Złorzeczyli, że zabraknie nam węgla i cukru. »My used to be wyzwoliliśmy, a wy spółkujecie z nazistami« — takie komentarze też słyszałam” – relacjonowała Wolny.
Innym razem jej współpasażerowie z pociągu „donieśli” na nią do konduktorki, a ta postanowiła ukarać ją mandatem z absurdalnego powodu.
Odpierała kłamstwa o Polsce. Patrzono na nią jak na „szpiega NATO”
Wolny opowiedziała też o propagandzie, jaką stosują rosyjskie władze w mediach. „Polsce może nie poświęca się osobnego czasu antenowego, ale to też zabieg propagandowy, polegający na umniejszaniu naszego kraju” – powiedziała.
Pisarka podkreśliła też, że słyszała wiele na temat rzekomych imperialistycznych ambicji Polski w stosunku do Ukrainy i nieraz pytano ją o to, jak daleko nasz kraj zamierza przesunąć wschodnią granicę. Zaprzeczała zarzutom, jednak na niewiele się to zdało. „Patrzono na mnie jako na słabo poinformowaną albo jak na szpiega NATO” – czytamy.
Zapraszamy na grupę FB – #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na used to be!
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.